Podcast Kryminalny  podcast cover art

Podcast Kryminalny

ByTomasz Szczepański
124 episodes

Podcast Summary

W małych miasteczkach strasznie mieszkają straszni mieszczanie. A wśród nich zbrodnie. Jedne popełniane z żądzy pieniądza, inne z pożądania lędźwi. W miasteczkach wszyscy szepcą, a nikt nie wie. Gadają, podjudzają jednych na drugich. Plują na zdradę, sami zdradzając, wzdrygają się na inność, sami uważając się za lepszych. Lachno jest takim miasteczkiem. Tam zbrodnia nie jest codziennością, ale kiedy się wydarza, jest rodzinną tragedią. Leon Pawlak, dziś sierżant, a wtedy początkujący posterunkowy uczący się fachu, opowiada o swojej codziennej służbie. Jeśli masz ochotę na dreszczyk, posłuchaj

#1

Wielki Bu

Droga Słuchaczko, drogi Słuchaczu!💝wesprzyj mnie na Patronite: mi kawę:

2025-06-0131mins
#2

Imigrant z ciężką torbą – Haevy-bag-man

Droga Słuchaczko, drogi Słuchaczu!💝wesprzyj mnie na Patronite: mi kawę: Znalezienie worka z korpusem8:30 Zatrzymanie sprawcy11:37 Śledztwo 17:28 Pan Roman – emeryt (Stuart Everett)21:46 Lokator – oprawca 26:49 Fragmentacja i twarz pana Romana34:10 Kim był Marcin Majerkiewicz?Drogie Słuchaczki i drodzy Słuchacze,Na samym początku muszę przestrzec, że historia, którą dzisiaj Państwu przedstawię, należy do tych naprawdę potwornych. Jeśli znają Państwo takie filmowe postaci jak Hannibal Lecter czy Ice-truck Killer z serialu Dexter, to możecie się Państwo domyślać, co to będzie za historia.Osobnik, który wyjechał za lepszym bytem do obcego kraju, który znalazł schronienia w domu 67-letniego emeryta, okazał się predatorem, który bez mrugnięcia okiem pozbył się swojego współlokatora, a później przez kilka tygodni pozbywał się dowodów.Nie tylko opróżnił dom, ale pozbył się także corpus delicti. W wielu fragmentach, rozrzucając je po całej okolicy.Do tej pory odnaleziono zaledwie jedną trzecią emeryta.

2025-05-2641mins
#3

Co się stało 13 maja na Placu św. Piotra? – Ali Agca i papież Jan Paweł II

Droga Słuchaczko, drogi Słuchaczu!💝wesprzyj mnie na Patronite: mi kawę: na YT: 0:00 Wstęp3:21 13 maja 1917 i trzecia Tajemnica Fatimska13:51 Wigilia 13 maja 1981 r.25:04 Przypadki czy determinizm?30:45 Plac św. Piotra, 13 maja 1981 r. 17:1751:22 Anielskie Dziecię, które ocaliło papieża55:28 Habemus assassinum1:08:57 Allelluja, papież żyje!- - -Był pogodny, ciepły dzień 13 maja 1981. Papież odkrytym papamobile wyjechał w tłum pielgrzymów zgromadzonych na Placu św. Piotra. Błogosławił im, ściskał ich dłonie. Około godziny 17:17 zatrzymał się, by wziąć w ramiona osiemnastomiesięczną Sarę Bartoli. Papież złożył jej na czole znak krzyża, a następnie się nachylił, aby oddać ją w ręce matki.Wtedy huknęło. Chmara wystraszonym gołębi poderwała się z głośnym trzepotem w niebo. A papież osunął się w ramiona Stanisława Dziwisza.Jego śnieżnobiałą szatę zaczęła barwić powiększająca się szkarłatna plama.– Jestem Chrystusem wiekuistym – ogłosił w styczniu 2010 roku Ali Agca.Niespełna 30 lat wcześniej, 13 maja 1981 roku, stojąc na Placu Św. Piotra w Watykanie, z odległości 3 metrów mierzył w papieża Jana Pawła II.Ali Agca mierzył w głowę. A strzelcem był wyborowym.Co się więc stało, że chybił? Spanikował? W ostatnich chwili się rozmyślił? Czy też może Boża Opatrzność pociągnęła go za ramię?Mam nadzieję, że nie będzie to zbyt dużym spoilerem, ale Ali Agca spudłował, a przynajmniej strzał nie był wystarczająco celny i papież ocalał.Chyba że znowu: Strzał był celny, ale ktoś lub coś kierowało kulą tak, „aby nie poczyniła nieodwracalnych szkód”. Tak twierdził Prof. Francesco Crucitti, który kierował zespołem operującym papieża. Jego zdaniem kula „poruszała się zygzakiem, omijając ważne organy” .A pewien hiszpański geofizyk o nazwisku prof. M. Linarez, ustalić miał nawet, że atak na papieża nastąpił o tej samej porze, co objawienie Matki Bożej dzieciom w Fatimie!

2025-05-131hr 20mins
#4

OCZKO pomówiony? uniewinniony! – boss szczecińskiego półświatka na wolności - #ToMaszPodcast

Audycja przeznaczona dla osób powyżej 16. roku życia.Droga Słuchaczko, drogi Słuchaczu!💝wesprzyj mnie na Patronite: mi kawę: Wstęp2:48 Wiktor Fiszman9:26 Zatrzymanie i pierwszy proces Oczki14:16 Chłopcy z Żabiej20:39 Słowik, spirytus i marlboraski Caro30:07 „Organizacja” Oczki36:58 Kwasem w świadkini44:23 PatroniteFormą świadkini posługiwano się w polszczyźnie już na początku XX w. W artykule opublikowanym w gazecie „Górnoślązak” z 1901 r. czytamy: Dr. Seyda: Czy świadkini może zeznanie swe zaprzysiądz? [pisownia oryginalna]. Wyraz ten jest także – stosunkowo często – spotykany we współczesnych tekstach, pisanych zarówno w odmianie potocznej, jak i oficjalnej polszczyzny, por. np.• Świadkini zmiany porządku• Wspomnienia świadkini tragedii w Sahryniu• Polina Graborova, świadkini zbrodni przeciwko ludzkości, której Rosjanie dopuszczają się w oblężonym Mariupolu, opowiada o horrorze wojny.• Kluczowa świadkini zeznawała w obecności Ordo Iuris.• Sąd odrzuca wniosek obrony Justyny i świadkini Ani o odwołanie udziału Ordo Iuris z procesu za upublicznienie danych świadków na SM!• Omówione zostanie też znaczenie reagowania na niepożądane sytuacje z pozycji świadka/świadkini.• Jak może pamiętacie, według relacji tej świadkini, Ibrahim przez sześć dób podróżował w rzece.• Autor czyni rozróżnienie pomiędzy tragicznymi przeżyciami Rosenstein – naocznej świadkini Holokaustu – a biografią Williamsa jako potomka afrokaraibskich przodków.

2025-04-2246mins
#5

NIKOŚ – opowieść z krypty – Historia Nikodema Skotarczaka oczami Tadeusza Batyra #tomaszpodcast

Droga Słuchaczko, drogi Słuchaczu!💝wesprzyj mnie na Patronite: mi kawę: z Państwa z pewnością pamięta, że blisko trzy lata temu popełniłem odcinek o Nikodemie Skotarczaku, znanym jako Nikoś. Ku mojemu zdziwieniu cytowałem w nim nawet „Spowiedź Nikosia zza grobu” – książkę, której autorem jest Tadeusz Batyr.Tadeusz Batyr to pisarz, historyk-hobbysta i autor pierwszej biografii Nikodema Skotarczaka. Ponadto Tadeusz Batyr jest obywatelskim kandydatem na prezydenta RP, prezesem Instytutu Pamięci Narodowej i doktorem nauk historycznych znanym pod nazwiskiem Karol Nawrocki.Jak wspomniałem, jakieś trzy lata temu powstał odcinek mojego podcastu o Nikosiu, miał on tytuł „NIKOŚ - Nikodem Skotarczak, czyli Jak (nie)pokochać gangstera” i nawiązywał on nieco do głośnego wówczas filmu.Co prawda jest on już trochę archaiczny i nieporadny, wymagałby liftingu, ale merytorycznie jest ok, więc pozostawię raczej jak jest. Chyba że mają Państwo inne zdanie i uważają, że należy ten odcinek odświeżyć – to piszcie w komentarzach, jestem gotowy na Wasze sugestie.Niemniej dzisiaj zamierzam stworzyć niejako appendix do tamtego odcinka. Po przesłuchaniu tego podcastu warto zatem wrócić do tamtego, aby mieć pełen obraz. Albo najpierw posłuchać tamten, a ten później.ZapraszamLinki:Nikoś: książki:

2025-04-1847mins
#6

Ferdynand Grüning – Wampir z Łodzi – historia potwora, który polował na dzieci

Droga Słuchaczko, drogi Słuchaczu!💝wesprzyj mnie na Patronite: mi kawę: siostry miłosierdzia: o Mariuszu Trynkiewiczu:

2025-02-181hr 3mins
#7

Wielkie tajemnice małego miasteczka cz. 2.

Wybaczcie, że tak długo trwało. Powoli się jednak podnoszę z desek ;)Droga Słuchaczko i drogi Słuchaczu,jeśli masz tę potrzebę💝wesprzyj mnie na Patronite: mi kawę:

2025-02-1132mins
#8

DZIAŁAJĄCE AUDIO - Ksiądz proboszcz z Lachna. Wielkie tajemnice małego miasteczka - #podcast #crime #tomaszpodcast

Szanowni Państwo, bardzo dziękuję za zwrócenie uwagi, że audio się posypało i przykro mi, że miało to miejsce. Oto wersja z poprawionym dźwiękiem. Życzę miłego słuchania. Choć był wczesny i mglisty listopadowy poranek, a całe miasteczko spowijała jeszcze zaspana cisza, pojawiali się kolejni mieszkańcy, wyciągając wysoko szyje, aby dostrzec, co to się tu u licha dzieje. W powietrzu unosił się zapach mokrych liści i dymu z kominów, a chmury kłębiły się nisko nad dachami. Z porannej mgły wyłaniały się czerwonawe cegły neogotyckiego kościoła parafii pod wezwaniem św. Stanisława Kostki w Lachnie. Jego zarys powoli nabierał kształtów w wilgotnym, szarym powietrzu i wyłaniał się z oparów jak mroczny duch z przeszłości. Choć żadne oficjalne informacje nie zostały jeszcze podane, wszyscy mieszkańcy wiedzieli, że gdzieś wewnątrz tych zimnych, neogotyckich murów, spoczywa spowite mrokiem ciało księdza proboszcza. Znane większości mieszkańcom plotki były znowu powtarzane, a martwy proboszcz zdawał się być ich potwierdzeniem. Komisarz Bagieta czuł, że pod powierzchnią tej zbrodni kryje się coś znacznie bardziej złożonego i przerażającego niż zwykły akt przemocy. Kiedy gospodyni przyszła, drzwi do zakrystii były otwarte, a światło zapalone. W rogu izby zobaczyła skulonego organistę, który, trzęsąc się cały, szeptał: ‘Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu’.

2024-11-0547mins

Listen to your favourite podcasts.

Now ad-free.

Download herd and enjoy uninterrupted, high-quality podcasts without the wait.

Download on the
App Store
#9

Justyna K. – bestia z Wierzchowisk? – #podcast #kryminalny #tomaszpodcast

0:00 Zbrodnia w Wierzchowiskach 10:40 Rozprawa sądowa 20:21 Motyw zbrodni 30:18 Etyka, prawo i sprawiedliwość Źródła:

2024-07-1734mins
#10

„Przedsiębiorcy” z Puław – Zbigniew K. Chudy, Andrzej K. Gruby, Janusz K. Kajtek

W czwartek 8 maja 2003 roku w regionalnej prasie na Lubelszczyźnie pojawiła się informacja, że wydział ds. zwalczania przestępczości Prokuratury Okręgowej w Lublinie rozbił lokalną grupę przestępczą. Zatrzymano 14 osób. „[…] z uwagi na charakter i wydźwięk społeczny sprawy – pisała Wyborcza – prokuratura po raz pierwszy zdecydowała się ujawnić nazwiska podejrzanych.” Wśród nich był Zbigniew K., któremu przedstawiono zarzut przywództwa zorganizowanej grupy przestępczej. Tego samego dnia, 8 maja 2003 roku, prokuratura wystawiła także list gończy za dwoma bandytami, którzy obławie policyjnej umknęli. Jeden z nich – Andrzej – to brat Zbigniewa, którego Państwo mogli poznać w odcinku „Zniewolona przez trzy lata”. Prokurator, który prowadził sprawę związaną z tą młodą dziewczyną, tak wypowiedział się o Andrzeju K.: – To bezwzględny bandyta, niemający najmniejszych skrupułów. Żyjący w przekonaniu, że za pieniądze można mieć wszystko. A jeżeli nie można czegoś kupić, to trzeba zastraszyć. Osoba odporna na jakąkolwiek resocjalizację. Po prostu zły człowiek, który do końca swoich dni powinien być wykluczony ze społeczeństwa. źródła:

2024-07-1037mins
#11

Bandyta czy biznesmen i darczyńca? – Wiesław P. ps. Wicek

Dzisiaj znowu cofniemy się do kolorowych lat 90. , kiedy to naszym krajem rządzili na przemian ludzie z Wołomina i Pruszkowa, a w lokalnych społecznościach szefowali watażkowie z mniejszych, choć wcale nie mniej bezwzględnych grup przestępczych. Poznamy mężczyznę, o którym chyba niewiele się mówi, choć jego nazwisko przewijało się w prasie obok takich osób jak Andrzej Pershing Kolikowski, Bogusław Bagsik z Art.-B., a ostatnio także arcybiskup Sławoj Leszek Głódź. Nieobcy był Wickowi też Gang Karateków z Radomia, bo to on – nawet jeśli nie bezpośrednio – prowadził z nimi specyficzne negocjacje za pomocą wiertarki, którą borował swoim interlokutorom kolana. Jeden z karateków z Radomia wypowiadał się o naszym dzisiejszym protagoniście oraz jego kompanach następująco: – Ćwiczyłem karate osiemnaście lat. Ale jak zobaczyłem [tych] osobników […], zacząłem się bać. Wszyscy się baliśmy. Oni mieli broń, kije bejsbolowe. Byli dobrze zorganizowani. W razie konfrontacji powybijaliby nas. Z drugiej zaś strony w 2002 roku media rozpisywały się o nim, bo za 70 tys. zł wylicytował serduszko Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, stajać się wówczas posiadaczem najdroższego w kraju złotego serduszka WOŚPu. Zatem bandyta, czy biznesmen i darczyńca? Poznajcie Państwo Wiesława P., ps. Wicek.

2024-07-0347mins
#12

Zniewolona przez trzy lata

Piątek 18 września 2015 roku. Późny wieczór. Biłgoraj. Drzwi do mieszkania przy Placu Wolności są zamknięte od wewnątrz. Mimo pukania i nawoływania policji, nikt nie otwiera. Funkcjonariusze decydują się wejść przez balkon. Mieszkanie znajduje się na pierwszym piętrze. W oknach nie pali się światło. Za pomocą straży pożarnej udaje im się wejść do środka. W jednym z dwóch pokoi, na kanapie przed niewielkim stolikiem, znajdują ciało 25-latki. Wezwany na miejsce lekarz nie wystawia karty zgonu. Ma wątpliwości co do przyczyny zejścia. Prokurator zarządza sekcję zwłok, która zostanie wykonana w Zakładzie Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Lublinie. Są przesłanki, które wskazywać mogą na to, że komuś zależało, aby młoda kobieta zeszła z tego świata. 25-letnia Justyna M. była głównym świadkiem i 55pokrzywdzoną w sprawie grupy gwałcicieli[pies], na której czele stał były członek gangu, który 20 lat wcześniej pomagał Pershingowi borować kolana karatekom.

2024-06-3055mins
#13

Najpotężniejsza MAFIA w Polsce wyrzuca mieszkańców na bruk #patodeweloperka

Dzisiaj opowiemy sobie historię, która rozpoczęła się w 1994 roku, chociaż jej najwcześniejsze korzenie sięgają lat 30 ubiegłego wieku. Pomówimy o mieszkańcach, których losem żonglują między sobą włodarze miasta i siły nietajnej, choć niejasnej organizacji – najpotężniejszej korporacji w tym kraju. Pomówimy sobie o ludziach, którzy zaufali państwu i miejskim decydentom, a ostatecznie zostali pozostawieni sami sobie. O ludziach, którzy w każdej chwili mogą zostać wyrzuceni ze swych domów na bruk. Z domów, w których mieszkali od pokoleń, w których mieszkały ich matki i babki. A wszystko to w imię ogromnych pieniędzy – bo czemuż by innemu? Jedna ze stron nawet się z tym za bardzo nie kryje. Za to miasto, jako włodarz, gospodarz, władza wykonawcza ma tutaj też niewiele do powiedzenia. Ta historia nie tyle wydarzyła się naprawdę, co dzieje się naprawdę. I zdaje się nikt nie jest zainteresowany rozwiązaniem, które przyniosłoby jak najmniej szkody ofiarom tego konfliktu – czyli mieszkańcom osiedla Maltańskiego w Poznaniu.

2024-05-2328mins
#14

Czy Pershing wciąż żyje? - Andrzej Kolikowski i jego droga do ucieczki - Podcast Kryminalny

Zakopane 5 grudnia 1999 roku. Karetka pogotowia ratunkowego znalazła się przy domniemanym ciele Pershinga już koło szesnastej. – Zaczęliśmy reanimację, podłączyliśmy go do kroplówki – opowiadał jeden z lekarzy. – Do szpitala przywieźliśmy go w stanie agonii. Nie odzyskał przytomności, zmarł kwadrans przed 17.00. Ale czy lekarze potwierdzili jego tożsamość? Czy reanimowany człowiek był rzeczywiście Pershingiem? Czy są na to jakieś dowody? Mecenas Jacek Wasilewski, obrońca Pershinga, opowiadał, że chwilę po rzekomym zab***stwie dostał telefon od nieznanego mu mężczyzny, który powiedział, że Andrzeja zast***lono. Tutaj rodzi się kolejne pytanie: Po co ktoś miałby anonimowo dzwonić do adwokata Pershinga? Czy to nie był telefon tylko po to, aby rozdmuchać plotkę? Aby stworzyć jedynie wrażenie, że Pershing rzeczywiście został zamo***wany? Bo przecież nie ma ani jednego zdjęcia, na którym moglibyśmy zobaczyć Pershinga po strzelaninie. Nie ma nagrań z jego pogrzebu. Nie ma żadnych dowodów na to, że Pershing odszedł. Źródła: Alfabet Mafii, Ewa Ornacka, Piotr Pytlakowski Pershing. Król życia - Filip Czerwiński, Piotr Szatkowski • Krzysztof Jackowski: Przewidziałem za... Linki: • Wariat - Wróg publiczny Nr 1 AKA Dzia... • PERSHING w Zakopanem 5 grudnia 1999 -... • Samozwańczy KRÓL ŻYCIA - Andrzej Pers...

2024-05-0752mins
#15

W dole z wapnem – Zgorzelecka wojna spirytusowa cz. 2. || Podcast Kryminalny

0:00 Wstęp 11:07 Azja w Görlitz i Ali Yosuf Ilerina 22:51 Azja poszukiwany listem gończym 36:26 Jarosław J. czyli Jakubek 49:14 Jakubek mecenasem nauki 55:53 Azja i Jakubek znowu razem Dzisiaj pozostaniemy przy temacie zgorzeleckich bandytów lat 90, jednak tym razem nie będziemy skupiać się na liderach, ale wejdziemy trochę głębiej w dalsze szeregi, chociaż przyznać trzeba – będziemy trzymać się wierchuszki. Znowu jednak zmuszeni jesteśmy mówić o socjopatii a nawet bestialstwie mężczyzn, którzy zatrzymani przez policję uwielbiają złorzeczyć na niesprawiedliwy wymiar sprawiedliwości, narzekać na złe traktowanie i powtarzają w kółko frazesy o sześćdziesiatkach i konfidentach. Dzisiaj skupimy się, w porządku alfabetycznym, na Azji – rodzonym bracie i wspólniku Carringtona, oraz na Jakubku, któremu udało się uniknąć wrzucenia do studni, co spotkało jego kolegę Pomyka, i który ma duży wpływ w Polską naukę jako jej mecenas i nie mówię tego ironicznie. Pomówimy sobie o ter***rystycznej działalności Azji po zachodniej stronie Nysy Łużyckiej, będzie też o grubej pomyłce, kiedy to na zlecenie Azji bandyci napadli na nie tego gościa, bo komuś pomyliły się strony. Wspomnimy też inną pomyłkę, która uratowała życie niejakiemu Pedro, synowi Grubego Janka. Powiemy sobie też o rewolucyjnym wynalazku, tzw. „zderzaku Łągiewki”, którego mecenasem był Jakubek i czym zajmował się Jakubek po wyjściu na wolność. No i na czym polegały przekopki oraz co znaleźli policjanci w zeszłym roku, kiedy zaczęli kopać w lesie pod Jędrzychowicami nieopodal Zgorzelca. Źródła: Ewa Ornacka, Piotr Pytlakowski, Nowy alfabet mafii, Poznań 2013 Zuzanna i Patryk Szulcowie, Świadek Koronny, Warszawa 2019

2024-03-121hr 11mins
#16

Krótka piłka i do piachu – Zgorzelecka wojna spirytusowa – Carrington vs Lelek

0:00 Wstęp 4:17 dziki zachód przy granicy 13:31 początki grupy zgorzeleckiej 28:32 konflikt Carringtona z Lelkiem 46:09 koniec Carringtona 58:44 Pasza i pierwszy koniec Lelka Źródła: Ewa Ornacka, Piotr Pytlakowski, Nowy alfabet mafii Zuzanna i Patryk Szulc, Świadek koronny

2024-02-261hr 9mins
#17

NIEWINNY – czyli to inny Mariusz Trynkiewicz – historia wyparcia || cz. 3/3

Cytuję: Radio Naukowe - Cichy, spokojny, reportaż Magdaleny Majewskiej z 1989 roku Eugeniusz Iwanicki, Proces szatana, Łódź 1990 Justyna Kopińska, Polska odwraca oczy, 2016 Ewa Żarska, Łowca: sprawa Trynkiewicza, Kraków 2018

2024-01-071hr 13mins
#18

Czy spisek wokół zbrodni połanieckiej?

0:00 Wstęp 11:45 Dochodzenie 31:56 Proces 52:31 Rewizja 1:04:15 Podsumowanie Źródła: Paragraf 148 – Odcinek 11. Wśród nocnej ciszy, 2002 (film dokumentalny) Janusz Maciej Jastrzębski, Bestie. Zbrodnie i kary, Nowy Sącz 2020 Wiesław Łuka, Nie oświadczam się, Warszawa 2014

2023-12-311hr 8mins
#19

Czy NAPRAWDĘ było tak, jak nam się wydaje? NIE OŚWIADCZAM SIĘ–zbrodnia połaniecka wśród nocnej ciszy

Jestem przekonany, iż się Państwu wydaje, że znają doskonale tę zbrodnię z 24 grudnia 1976. Pozwólcie jednak, że zakwestionuję Państwa wiedzę i pokażę Wam tę historię w innym świetle i z nieco innej perspektywy. Bo jak się okazuje, nie wszystko jest takie jednoznaczne, jak próbuje się nam to przez lata wmówić. Kiedy pierwszy raz zapoznałem się z historią zbrodni połanieckiej pomyślałem, że to najciekawsza sprawa jeśli nie w historii kryminalistyki w Polsce, to na pewno w PRL. I zadałem sobie słuszne pytanie: Cóż Ty, Tomaszu, masz tu jeszcze do powiedzenia? Zwłaszcza, kiedy zobaczyłem mnogość artykułów i podcastów w tym temacie, bo znalazłem je także na portalach dla kobiet czy nawet w Auto Świecie. Ale wtedy zobaczyłem wywiad ze Zbigniewem Dyką, adwokatem oskarżonych, a potem wpadła mi w ręce książka Wiesława Łuki „Nie oświadczam się” – monografia tej zbrodni, a zarazem główne źródło, do którego będę się odwoływać inni autorzy. I kiedy ją czytałem, coraz bardziej uświadamiałem sobie, że jest ona pełna luk, zaprzeczeń i niespójności. I coraz bardziej podzielałem zdanie wypowiedziane przez Władysław Siłę-Nowickiego, wybitnego prawnika, byłego żołnierza AK, sędziego Trybunału Stanu w postpeerelowskiej Polsce: „Najbardziej ponure zabójstwo[pies] w powojennej Polsce dokonało się wyłącznie w wyobraźni milicji, prokuratora i świadków, którzy składali zeznania, bo ich bito.” A zaczniemy od faktów. W nocy z 24 na 25 grudnia, choć już było po północy, więc można by powiedzieć, że w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia z Mszy Pasterskiej, zwanej powszechnie Pasterką, kościół św. Marcina w Połańcu opuściła 18-letnia Krystyna Łukaszek, z domu Kalita, jej maż, 25-letni Stanisław Łukaszek oraz jej brat, 12-letni Mieciu Kalita. Z kościoła do wsi Zrębin, w którym cała trójka mieszkała i do której zmierzała, jest około 3,5 kilometra. Krystyna była przy nadziei, podobno w piątym miesiącu. Zima w 1976 nie przypominała listopadowej pogody, jaką my doświadczamy od lat, przekonując s...

2023-12-3049mins
#20

Samozwańczy KRÓL ŻYCIA - Pershing i grupa ożarowska

10 sierpnia 1994 roku. Gorąca letnia noc. Na granatowym niebie, upstrzonym migotliwymi gwiazdami, świeci srebrzyście sierp księżyca. Fale nieprzenikliwie czarnego morza rozbijają z głuchym łoskotem o pale, na których trzyma się sopockie molo. Z oddali dochodzą stłumione dźwięki nocnych uciech, radosny gwar rozmów, taneczna muzyka disco polo, śmiechy młodzieży i elektroniczne dźwięki maszyn do gier. Na molo nie ma zakochanych par, które chciały popatrzeć w nieodgadnioną toń czarnej wody, nie ma spacerujących emerytów, nie ma też bawiącej się młodzieży. Wszystkich ich przegonili chłopaki z miasta, bo chcą tu ubić interes. Co ciekawe nie są to chłopaki z Wybrzeża, to chłopaki ze stolicy. Jest ich ze dwudziestu. Każdy z nich przypomina tura ogolonego na łyso, choć na niektórych głowach lśni żel, wklepany we włosy. Lśnią też łańcuchy na szyjach i na nadgarstkach. W niektórych pięściach lśnią klingi, na innych kastety, za pasem jednego tkwi ukryta giwera. W grupie są też sportowcy, którzy zabrali ze sobą swoje kije bejsbolowe. Wśród tej wesołej ekipy, przynajmniej jeśli wierzyć mediom, znajdują się takie postaci jak Ryszard zwany Kajtkiem, Wojtek Budzik, Darek Bysio i ten najważniejszy – Andrzej Kolikowski czyli Pershing. Chłopaki, ewidentnie, przyjechali tutaj na jakąś konfrontację. Ale czas mija, a ziomów z Trójmiasta nie widać. A zbliża się już wpół do drugiej. Aż tu nagle, znikąd jak w amerykańskim filmie, pojawiły się światła, koguty i grupa uzbrojonych kominiarzy, którzy w mgnieniu oka zakuli turystów z Warszawy. Bandyci nie zdążyli się nawet bronić, tak bardzo byli zaskoczeni tą zasadzką. Przecież nikt poza Nikosiem nie wiedział, że przyjeżdżają jacyś kozacy ze stolicy.

2023-12-131hr 0mins
#21

Czy koniec gangsterów w Polsce? Pershing. 5 grudnia 1999. Zakopane]

Jest 5 grudnia 1999 roku. Za niecały miesiąc rozleje się pluskwa milenijna, przestaną działać komputery i cały świat pogrąży się w chaosie. Tego dnia w Zakopanem bawi się 46-letni Andrzej Kolikowski, zwany szerzej jako Pershing.20 lat później panowie Filip Czerwiński i Piotr Szatkowski napiszą o nim „Król Życia”. Nawet jeśli rzeczywiście nim był, jego panowanie nie trwało długo, a zakończyło się właśnie 5 grudnia 1999 pod stokiem narciarskim. Był już zmierzch, kiedy Pershing zjechał ze stoku. Łuny świateł rozświetlały niebo i przybrało ono brudnopomarańczwy kolor, jakby chmury płonęły od wewnątrz. Przyjaciel Pershinga, Krzysztof Jackowski, mógłby skojarzyć to z jakimś niebezpieczeństwem albo złym omenem. Ale jego wtedy nie było na miejscu. Widzieli się z Andrzejem kilka dni przed wyjazdem do Zakopanego. Pod koniec listopada byli w Atlantic City na walce Andrzeja Gołoty, któremu z ogromnym zaangażowaniem Pershing kibicował, a później pojechali do Las Vegas. Pershing nie mógł się jednak wyluzować, ciągle chodził spięty, odbierał jakieś niepokojące telefony, zbladł i nie chciał jeść, ani się bawić. Już wtedy mówiło się na mieście, że traci wpływy w Warszawie, że są ludzie, którzy życzą mu źle i dybią na jego życie. Niektórzy znajomi radzili mu nawet, aby został w Stanach, nie wracał do Polski, bo teraz to bardzo niebezpiecznie. Dwa tygodnie przed wyjazdem do Stanów ktoś wysadził w powietrze samochód Florka – osobistego kierowcy Pershinga, który nie tylko go wszędzie woził, ale i wziął na siebie kilka kul za swojego szefa (ale o tym później).

2023-12-0519mins
#22

GRUPA PRUSZKOWSKA – Na początku był BARABASZ

zanim rozpoczniemy zgłębianie okołopruszkowskich klimatów, przyjrzyjmy się najpierw najbardziej tajemniczemu dla opinii publicznej prawilniakowi, który miał podłożyć podwaliny pod gangi lat 90., choć sam pod koniec swojego życia został od nich odsunięty. Stał się persona non grata, oskarżano go o strzelanie z ucha i donoszenie na innych. Zacznijmy od kilku cytatów na jego temat: "Otwierał nam wszystkie drzwi. Jak uderzył pięścią, to leciały z framug. Bicie to była jedyna rzecz, którą robił naprawdę dobrze, więc tłukł z całego serca" — mówił Jarosław Sokołowski w książce "Masa o bossach polskiej mafii". „Trzymał się grypserskich zasad, zgodnie z którymi w ferajnie obowiązywała swoista lojalność i sprawiedliwość. Główna zasada brzmiała: kto kapuje, ten nie żyje. Ale w rzeczywistości był to dość podły typek, a do tego ponoć miał zwyczaj kapować na kumpli.” „Śmieszy mnie, kiedy wspomina się tego śmiecia Barabasza. W roku 1978 ta już zdechła szmata sprzedała Parasola, Alego, Dzikusa, Liska, Sorka, Kajtka i wielu innych. To było grube bydlę mające 4 klasy szkoły podstawowej. Nawet pisać nie potrafił.” Marek D.B. „Troglodyta, prymitywny kryminalista.” Ireneusz P., czyli Barabasz (lub Barabas), urodzony w latach 50. na Żbikowie, Pruszków, jest legendą Pruszkowa. Dziś już nieco zakurzoną, nieszanowaną, a być może i zupełnie zapomnianą. Ale jednak postacią, przy której przestępczego fachu uczyli się późniejsi bossowie polskiej mafii: Zbigniew K. Ali, Wojciech Kiełbiński Kiełbacha, Czesław B. Dzikus, Ryszard Sz. Kajtek, Ryszard P. Krzyś, Dariusz Ś. Śledź,

2023-12-0135mins
#23

Czterech niewinnych chłopców i bestia – Mariusz Trynkiewicz – czy porażka polskiego wymiaru sprawiedliwości?

Na wschodniej krawędzi Piotrkowa Trybunalskiego, na osiedlu Wierzeje, znajduje się jezioro Bugaj, które od dekad w okresie wakacyjnym nawiedzane jest przez rzesze piotrkowian i mieszkańców pobliskich miejscowości. Na zachód od jeziora, za niewielką łąką znajduje się stadion Polonii – piotrkowskiego klubu piłkarskiego, a kawałek dalej rodzinne ogródki działkowe. W poniedziałek 4 lipca 1988 13-letni Wojtek Pryczek był z mamą na działce. W pewnym momencie stwierdził, że pójdzie nad Bugaj się wykąpać. Nie był to pierwszy raz, kiedy samemu szedł tam popływać. Zwłaszcza że zawsze było tam wielu znajomych, kolegów ze szkoły, czy z ulicy. A z działki nad jezioro jest nieco ponad kilometr, a na skróty nawet mniej. – Cały czas mam tę chwilę przed oczyma – wspominała pani Zofia, mama Wojtka wiele lat później. – Wojtuś powiedział: mamo idę się wykąpać. I poleciał. Pamiętam, jak wybiega w koszulce na ramiączkach, przepasany bluzeczką, w ulubionych spodenkach – takich ciemnych, w jakich chodził na wuef. I te jego trampki pamiętam. Nawet latem nie chciał zakładać sandałów, tylko ubierał wiązane buty.

2023-11-201hr 13mins

Listen to your favourite podcasts.

Now ad-free.

Download herd and enjoy uninterrupted, high-quality podcasts without the wait.

Download on the
App Store
#24

SZATAN z Piotrkowa albo NAUCZYCIEL z siódmej klasy – Mariusz Trynkiewicz

Osiem lat temu, 30 października 2015 roku, w ośrodku w Gostyninie, Mariusz Trynkiewicz poślubił kobietę, która mimo jego ponurej przeszłości postanowiła zostać jego żoną. To wydarzenie wywołało powszechne oburzenie opinii publicznej, bo kto nie zna Mariusza Trynkiewicza? Przez ostatnie 35 lat, od kiedy popełnił cztery najstraszniejsze zbrodnie, powstały o nim setki artykułów, napisane zostały książki i nagrane reportaże oraz oczywiście podcasty. Można by rzec, że wszystko zostało o nim powiedziane. Ale czy na pewno? Przecież nadal nie wiemy, co tak naprawdę popchnęło go do tej katastrofalnej w swoich skutkach zbrodni. Kim tak naprawdę jest ten człowiek, który w chwili popełnienia czterech mor*** był zaledwie 26-letnim chuderlakiem? Czy to nauczyciel szkoły podstawowej, który, jak sam twierdzi, kocha dzieci? Czy też Szatan, jak okrzyknęły go media, który bez mrugnięcia okiem potrafi zam***ć trzech chłopców na raz? Sąsiedzi mówili o nim, że był cichy i spokojny. Koledzy z pracy nazywali go kulturalnym i koleżeńskim, choć nieśmiałym flegmatykiem. Koledzy ze studiów zapamiętali go jako introwertyka i samotnika. Zaś psychologowie i psychiatrzy dostrzegali u niego rozgoryczenie i gniew na otoczenie. Widzieli w nim irytację, porywczość i wreszcie wrogość wobec innych. W opinii dla sądu, biegli napisali między innymi, że: „Pacjent ma zdolność planowania, jest jednostką o sporych ambicjach i potrzebie prestiżu. Uczuciowość pacjenta jest silnie egocentryczna, w małej mierze kontrolowana intelektem. O ile jego uczucia pozytywne, takie jak dzielenie się z innymi, są powierzchowne, o słabej intensywności, o tyle negatywne są bardzo silne, o dużym ładunku agresji do świata.” Profesor Lew-Starowicz nazwał jego zbrodnię mor*** z lubieżności, który wynikać miał z wypierania i tłumienia jego potrzeb. Spróbujmy raz jeszcze zajrzeć w duszę Mariusza Trynkiewicza. Może dostrzeżemy coś, co do tej pory nam umykało.

2023-10-311hr 12mins
#25

PANDORA GATE w realu, czyli Czy tylko STUU? DUBIEL? BOXDEL? FAGATA? A może ktoś jeszcze? – ze świata poza internetem. #pandoragate

Co najmniej od dwóch tygodni, a może i dłużej, polskie media huczą od plotek, faktów, niby faktów i podejrzeń na temat znanego, zwłaszcza młodszej widowni, youtubera o ksywie Stuu, który to miał się dopuścić co najmniej niewybrednych propozycji wobec młodych dziewcząt. Być może bawet propozycji, które stały się czynami. A niektóre z tych dziewcząt nie miały nawet ukończonych 13 lat. Pierwszy film w tym temacie nagrał Sylwester Wardęga i jego Wataha, ostatnio Konopskyy rozszerzył temat o kolejne fakty, wypowiadali się w tym temacie naczelni komentatorzy polskiego internetu czyli Gimper i Revo, a poza wspomnianym Stuu w całej tej aferze padają takie nazwiska i ksywy jak Marcin Dubiel, Fagata, Boxdel, a w nieco innym, choć podobnym kontekście: Gargamel czy nawet Gonciarz, który przez niemal wszystkich był uważany za postać wręcz wzorową. Sprawa stała się tak głośna, że wypowiedział się w niej sam premier Mateusz Morawiecki, a nawet Karolina Korwin-Piotrowska. Maciej Dąbrowski vel Człowiek Warga z Dvpy pojawił się nawet w RMF FM u Roberta Mazurka, aby przedstawić tę racjonalną, jaśniejszą stronę polskiego Youtube’a. Ale jeszcze tego samego dnia on sam został scancellowany przez Krzysztofa Stanowskiego: [Stano] Jednym słowem: Zawrzało. I jako że każdy znaczący i nieznaczący Youtuber wypowiedział się w tym temacie, ja nie będę już powielał rzeczy, które albo Państwo wiecie, albo możecie posłuchać u innych, o wiele większych ode mnie twórców. Ja zajmę się co do materii taką samą kwestią, ale w jakiś sposób mniej medialną, nie chcę powiedzieć: zamiataną pod dywan. A chodzi też o wielokrotnego gwał*** i pedo*** – przynajmniej tak wynikałoby z zeznań poszkodowanych, a któremu do tej pory dziwnymi meandrami udaje się uniknąć sprawiedliwości.

2023-10-1345mins
#26

Piwniczne Kaszuby – Polski Fritzl – czyli historia okrucieństwa cz.2.

97 tygodni, czyli prawie dwa lata Ewa spędziła w piwnicy. Żyła tam o chlebie i wodzie, załatwiała się w kącie i spała na starym stole, przykrywając się stęchłymi płaszczami z poprzedniej epoki. Jedynym oknem na świat był niewielki lufcik pod sufitem, przez który z rzadka widziała słońce. Jej jedynym przyjacielem był szczur, z którym czasem rozmawiała i który bronił ją przed myszami. Kiedy się stamtąd wydostała, ważyła 39 kg. Ale to wszystko, to tylko tło tej historii. Prawdziwy dramat zaczynał się wtedy, kiedy słyszała otwierające się drzwi i kroki po trzeszczących schodach. Potem głosy. Dwa, trzy, czasem cztery. Źródła:

2023-09-2425mins
#27

Piwniczne Kaszuby – Polski Fritzl – czyli historia okrucieństwa cz.1.

97 tygodni, czyli prawie dwa lata Ewa spędziła w piwnicy. Żyła tam o chlebie i wodzie, załatwiała się w kącie i spała na starym stole, przykrywając się stęchłymi płaszczami z poprzedniej epoki. Jedynym oknem na świat był niewielki lufcik pod sufitem, przez który z rzadka widziała słońce. Jej jedynym przyjacielem był szczur, z którym czasem rozmawiała i który bronił ją przed myszami. Kiedy się stamtąd wydostała, ważyła 39 kg. Ale to wszystko, to tylko tło tej historii. Prawdziwy dramat zaczynał się wtedy, kiedy słyszała otwierające się drzwi i kroki po trzeszczących schodach. Potem głosy. Dwa, trzy, czasem cztery. Źródła:

2023-09-1752mins
#28

Chodźcie no tu, dziewczynki! – Tadeusz Ensztajn – rzekomy Wampir z Łowicza

Kto z słuchaczy podcastów true crime nie słyszał o Wampirze z Łowicza? O bestii, która odebrała cnotę, ale i życie siedmiu, a może i dziesięciu kobietom! O cynicznym potworze, który zręcznie unikał władz II RP? Kto wreszcie z Państwa nie słyszał o fortelu, jaki zastosował sąd, przebierając wampira w łachmany, dzięki czemu świadkowie go wreszcie rozpoznali? Lecz, czy aby na pewno to wszystko miało w ogóle miejsce? Czy też może rzekomy wampir jest tylko wymysłem prasy lat 30? Może Tadeusz Ensztajn (Einstein? Ensztejn?) nie miał z tymi zbrodniami nic wspólnego, a zatrzymany został przez policję na skutek zbiegu okoliczności, ogólnej psychozy, którą rozdmuchała prasa, i zemsty dziewczynki, którą unieszczęśliwił? Dziś zdekonstruujemy media lat 30, które tak bardzo przypominają współczesne media z krzykliwymi tytułami, cklickbaitami i szczątkowymi informacjami, z których można wyciągnąć wnioski jakie się chce. Mam zatem nadzieję, że znacie Państwo tę historię z innych źródeł, bo wtedy dekonstrukcja wyjdzie najlepiej. Więc jeśli jesteście Państwo zainteresowani tą historią i chcecie posłuchać, jak działają portale plotkarskie, zapraszam do wysłuchania odcinka.

2023-09-061hr 5mins
#29

Szczery gangster. Ale czy skruszony? - Krzysztof M. Bajbus, Grupa Mokotowska || Podcast Kryminalny

Redaktor tygodnika Polityka Piotr Pytlakowski zaczyna swój artykuł pt. Dramat skruszonego gangstera następującymi słowami: „Krzysztof M. ps. Bajbus to sprawca i ofiara. On za swoje przestępstwa odpokutował, ale ci, którzy zabili mu żonę, pozostają bezkarni.” I owszem, Bajbus jest postacią niejednoznaczną. Choć chciałoby się potępić go w czambuł, to tłumaczy swoje zachowania z pewną logiką, z którą ciężko dyskutować. I choć wiadomo, że będzie się wybielał, bo taka jest nasza ludzka natura, to jednak kłamstwa zarzucić mu chyba nie można. W swoich wypowiedziach zdaje się być szczerym, choć często sam nie rozumie, że świadczy przeciwko sobie. Bo z jednej strony opowiada o tym, że napadał tylko na złodziei, „nie gnębiłem uczciwych” – mówi, a jednak dokonywał tych zbrodni i, choć pośrednio, zarabiał na tym, że ktoś inny coś ukradł. Niejasna jest też weryfikacja, na podstawie której Bajbus wiedział, czy okrada uczciwego człowieka, czy też złodzieja. Posłuchajmy najpierw co do powiedzenia na temat Bajbusa ma Andrzej H. ps. Korek, czyli facet, który przez lata uważany był za głównego, jeśli nie jedynego szefa grupy mokotowskiej. – Przyjął go do pracy Żyd. To było w 1998 roku, wszystko legalnie, wziąłem Bajbusa do maszyn. Jego żona prowadziła mały pub, gdzie można było wstawić kilka automatów do gier. […] Do 2004 roku, czyli przez 6 lat, Bajbus był w mojej firmie operatorem maszyn. Nawet kiedy mnie zamknęli, wszyscy kojarzyli go ze mną. Nikt mu maszyn nie psuł, bo „był od Korka”[…]. Rozwinął skrzydła, gdy już byłem w więzieniu. W życiu bym przecież nie dopuścił, aby tak urósł! Nadawał się wyłącznie do przenoszenia maszyn. Na prokuraturze Bajbus zeznawał, że widywał się z Korkiem codziennie. – Zapomniał dodać, że od zaplecza firmy mnie widywał – oburza się Korek. – Jako operator maszyn przebywał z robolami. „Cześć, nieroby, próżniaki” – krzyczałem na ich widok z daleka, gdy przyjeżdżałem do firmy. „Dzień dobry, panie Andrzeju” – odpowiadał Bajbus, wyciągając ręce z kieszeni...

2023-08-201hr 15mins
#30

Przemyt 400 kg koksu i szef grupy Mokotowskiej – Andrzej H. Korek || Podcast kryminalny

W marcu 2023 roku media obiegła wieść, że niejaki Andrzej H., zwany Korkiem, spotkał się z producentem filmowym Emilem S., który ma być zamieszany w jakieś niejasne interesy. Pan Emil miał przywłaszczyć mienie ponad 40 inwestorów o wartości około 8,5 mln złotych, a następnie, aby uniemożliwić egzekucję zobowiązań wierzycieli, założył spółkę na Malcie i tam przeniósł swój majątek o łącznej wartości 12 mln zł. Pan Emil S. krótko po tym spotkaniu został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące, a pod koniec czerwca areszt ten przedłużony został o kolejny kwartał z uwagi na grożącą podejrzanemu surową karę oraz obawę matactwa procesowego z jego strony, a także, „że materiał dowodowy zebrany w tej sprawie przez Prokuraturę wskazuje na duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych czynów przez podejrzanego” – powiedział rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jednak, choć może to być ciekawy materiał na jakiś odcinek, nas ciekawi dzisiaj bardziej postać drugiego mężczyzny, Andrzeja H. aka Korka, a zwłaszcza jego przeszłość, gdyż zgodnie z doniesieniami medialnymi trzymał za mordę trzy czwarte polskiego półświatka. – Niegdyś rozdawał karty w grupie mokotowskiej – wspomina Rutkowski. – Znam tego człowieka, bo pomagałem policji rozbijać grupę mokotowską. Jest to znana postać wśród gangsterów, ale jego czas już przeminął. Nasz dzisiejszy bohater, jak już wspomniałem, też jest już na wolności. Za swoje czyny przesiedział piętnaście lat, co wydaje się niemało w stosunku do Wańki, Malizny, Parasola czy Słowika, ale i tak ten wyrok ma w sobie coś z absurdu, ale o tym opowiemy sobie nieco później. Teraz zacznijmy od początku, czyli od kolorowych lat 90, które charakteryzowało z jednej strony zachłyśnięcie się Zachodem, kolorowe reklamówki, roztańczone dico-polo i bazary pełne wszystkiego, oraz z drugiej strony wysyp wszelakich grup bandytów i rzezimieszków, które organizowały się w szajki tak potężne, że raczkująca wtedy polska policja ledwo co dawała sobie z nimi ...

2023-08-061hr 25mins
#31

Czy powiedział ostatnie słowo? Listonosz śmierci - Emil „Betoniarz” Pasternak

Pod koniec lutego 1991 roku, w Krakowie na wylocie ulicy św. Tomasza przy placu Szczepańskim, policja odnalazła zabetonowaną beczkę, w której znajdował się poszukiwany od blisko miesiąca Mariusz Kuzaj, niespełna 30-letni przedsiębiorca budowlany. Bardzo szybko organy ścigania skierowały światła śledztwa na Emila Pasternaka, wielokrotnego recydywistę, oszusta i złodzieja. Jednak zanim policja zorientowała się, kogo szuka, Emil Betoniarz (jak nazwą go media) rozpłynął się w powietrzu. Jeśli Emil Pasternak żyje, ma dzisiaj około 86 lat. Jeszcze niedawno, dosłownie kilka lat temu, odgrażał się, że jeśli wyjdzie na wolność (a miało mieć to miejsce w 2017 roku), zemści się na tych, przez których trafił do więzienia. Wśród jego przyszłych ofiar miał znaleźć się redaktor Michał Fajbusiewicz, znany nam chyba wszystkim twórca i prowadzący Magazynu Kryminalnego 997, który prowadził prawie nieprzerwanie od października 1986, nieprzerwanie do 2017 roku. W roku 2000 z Emilem Betoniarzem spotkał się Edward Miszczak, kręcąc odcinek programu Cela nr. Emil liczył wtedy jeszcze na to, że niedługo opuści zakład karny za dobre sprawowanie, ale być może bojąc się powrotu do nowej rzeczywistości, której już nie rozumiał, sam się sabotował, aby nie wyjść na wolność. Otóż wraz z prośbą o skrócenie kary wysłał do Fajbusiewicza list z pogróżkami. Za to nie tylko nie został wcześniej zwolniony, ale do jego kary sąd dorzucił półtora roku… Podczas całej rozmowy z redaktorem Miszczakiem Pasternak waży każde słowo, które wypowiada, bacznie pilnuje mimiki swojej twarzy, choć od czasu do czasu można dostrzec błysk w oku, kiedy sobie coś przypomina. A zaczyna od ckliwej historii, jak to w wieku 14 lat uciekł z domu, bo mama chciała go wysłać do zakonu. Ale czy to prawda? Czy można wierzyć w choć jedno słowo Emila Betoniarza? Żródła: Cela Nr – odc. 16 – Emil Pasternak Zabetonował zwłoki w beczce, potem szykował zemstę | MORDERSTWO (NIE)DOSKONAŁE - Duszniki Zdroj-skarby,zagadki,ciekawostki – posty |...

2023-07-301hr 21mins
#32

Co się wydarzyło w Poznaniu?

W przypadku depresji należy szukać pomocy w następujących placówkach: – Poradnie Zdrowia Psychicznego, – Centra Zdrowia Psychicznego, – Ośrodki Interwencji Kryzysowej, – Poradnie Psychologiczno-Pedagogiczne (dla dzieci i młodzieży), – Szpitale psychiatryczne. Telefon Zaufania Fundacji „Twarze Depresji” 22 290 44 42 Całodobowa Linia Wsparcia 800 70 2222 Antydepresyjny Telefon Forum Przeciwko Depresji (22) 594 91 00 Telefon zaufania dla dzieci 116 111 Telefon dla Rodziców i Nauczycieli 800 100 100 Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka To są instytucje funkcjonujące w całej Polsce, udzielające bezpłatnych usług. W Fundacji „Twarze depresji” realizujemy doraźną pomoc psychologiczną: Programy bezpłatnej, zdalnej pomocy psychologicznej Fundacji „Twarze Depresji” W Telefonie Zaufania Fundacji „Twarze Depresji” dyżuruje psycholog dla osób dorosłych we wtorki i środy od 9.00 do 11.00. Więcej o telefonie: TELEFON ZAUFANIA TWARZY DEPRESJI Linia Wsparcia 800 70 2222 jest linią całodobową i bezpłatną dla osób dzwoniących. W Centrum Wsparcia dla osób w stanie kryzysu psychicznego pod telefonem, mailem i czatem dyżurują psycholodzy Fundacji ITAKA udzielający porad i kierujący dzwoniące osoby do odpowiedniej placówki pomocowej w ich regionie. Więcej na: Antydepresyjny Telefon Zaufania (22) 484 88 01 „Antydepresyjny Telefon Zaufania” prowadzi Fundacja ITAKA – Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych pod numerem (22) 484 88 01. Dni i godziny na przestrzeni lat się zmieniały, dlatego najlepiej sprawdzić szczegóły na stronie: Forum Przeciw Depresji prowadzi Antydepresyjny Telefon pod numerem (22) 594 91 00 czynny w każdą środę i czwartek od 17.00 do 19.00 (koszt połączenia jak na numer stacjonarny wg taryfy operatora telefonicznego). Więcej o projekcie na stronie: 116 111 to pierwszy bezpłatny i ogólnopolski telefon zaufania dla młodych ludzi, który prowadzi Fundacja „Dajemy Dzieciom Siłę”. Z konsultantami Telefonu Zaufania 116 111 można się podzielić swoimi troskami i probl...

2023-07-2224mins
#33

Unabomber nie żyje! Ted Kaczyński i jego manifest "Społeczeństwo przemysłowe i jego przyszłość"

Blisko dwa tygodnie temu, tj. 10 czerwca, świat obiegła wieść, że Ted Kaczynski, znany szerzej jako Unabomber, został znaleziony bez ducha w swojej celi. Mimo że Kaczynski miał w momencie zgonu 81 lat, nie odszedł z przyczyn naturalnych, choć śledztwo w tej sprawie jeszcze się toczy. Nie sądzę, aby komukolwiek ze słuchaczy mojego podcastu Theodore Kaczynski był nieznany, ale skoro poruszyliśmy jego temat, przybliżmy także historię tego jednego z najbardziej znanych na świecie Polaków, zaraz za papieżem Janem Pawłem II oraz Lechem Wałęsą. Świat usłyszał o naszym rodaku 3 kwietnia 1996 roku, kiedy do jego chatki pośrodku lasu w Montanie wdarła się grupa operacyjna FBI. Śledczy przeprowadzili operację aresztowania Kaczynskiego z dużą ostrożnością, ponieważ wiedzieli, że mają do czynienia z osobą odpowiedzialną za szereg wypadków z niebezpiecznymi ładunkami, które robią dużo huku i powodują zniszczenia. Według raportów, Theodore Kaczynski nie stawiał jednak oporu podczas aresztowania przez FBI. W chatce śledczy odnaleźli dowody łączące go z serią wspomnianych przed chwilą ataków z wykorzystaniem materiałami pirotechnicznymi. Wśród tych dowodów były narzędzia do produkcji ładunków, ręcznie napisane notatki dotyczące zamachów[pies], a także oryginalny rękopis jego manifestu, o którym powiemy sobie jeszcze kilka słów później.

2023-06-2443mins
#34

Stalker z Tindera – dziesiątki oszukanych kobiet, milion skradzionych złotych

Ludzie opowiadali o nim niestworzone historie. Jedni przekonywali, że pracuje dla tajnych służb, że jest agentem, jak James Bond, i jeździ po świecie, wykonując misje dla polskiego rządu. Był ponoć w Iraku i w Afganistanie. Inni temu zaprzeczali. Szeptali, że zajmuje się przemytem, że ma konszachty z gangusami. Widywano go nie raz z takim jednym, co to kieruje jedną z najgroźniejszych szajek. Jeździł drogimi samochodami, a wymieniał je co kilka miesięcy. Ubierał się w markowe ciuchy, przypominając przy tym amerykańskiego biznesmana na wakacjach. Kardigan, koszula w kratkę, skórzana kurtka. W okresie letnim koszulki polo i drogie zegarki na nadgarstku, które wymieniał równie często, co samochody. On sam, przy pierwszych kontaktach, był skromny. Nie przyznawał się do bycia agentem ani gangusem, mówił, że jest budowlańcem. Miał własną firmę, która tworzyła Wrocław na nowo. Na telefonie miał zdjęcia swoich inwestycji, którymi często, choć skromnie się chwalił. Kiedy jeździł z którąś z pań po mieście, wskazywał czasem na jakiś piękny budynek i z melancholijną dumą mówił, że to jego, że on to zbudował. We Wrocławiu znali go chyba wszyscy. To znaczy ci, którzy się liczyli. Kiedy Robert zabierał jakąś kobietę na randkę do restauracji, klubu, knajpy ta odnosiła wrażenie, że każdy mu się kłania, każdy chce się z nim witać, a on, ze skromności i szacunku, tych ludzi nie zbywa. Nie był anonimowy i kiedy rozpytywało się o nim w tzw. towarzystwie, mało było takich, którzy go nie kojarzyli. Choć przyznać trzeba, że był przy tym bardzo tajemniczy, jak Wielki Gatsby.

2023-06-0748mins
#35

Grzech pokoleniowy i babcia, która zgotowało dzieciakom piekło

„11 października, kilka minut przed godziną 14:00, dyspozytorka pogotowia ratunkowego w Stargardzie Szczecińskim odebrała telefoniczne zgłoszenie o omdleniu dziecka. Kobieta, która wzywała pogotowie, była bardzo zdenerwowana i mówiła niezrozumiale. Dyspozytorka nie potrafiła pojąć, o co chodzi, ale wysłała na miejsce karetkę. Lekarz pogotowia ratunkowego, który zjawił się w kilkanaście minut po wezwaniu, znalazł w mieszkaniu dziecko leżące na podłodze.” Natychmiast przystąpił do resuscytacji, bo nie potrafił wyczuć oddechu, ani bicia serca. Później miał zeznawać, że dziecko było zaniedbane, że było brudne, miał nawet użyć sformułowania, że cuchnęło. Dzisiaj udamy się na północny-zachód od Lachna, do niewielkiego miasta o długiej i barwnej historii, sięgającej wczesnych lat średniowiecza, zanim jeszcze w ogóle powstało państwo Piastów. Choć my aż tak daleko nie będziemy się zagłębiać. Miasto to nazywa się dzisiaj Stargardem, tuż po wojnie było Starogrodem, a później, aż do 2015 roku Stargardem Szczecińskim. I narażając się wszystkim mieszkańcom tegoż pięknego miasta, muszę Wam wyznać, że od zawsze myli mi się ono ze Starogardem Gdańskim.Tzn. wiem, który gdzie na mapie, ale nie potrafię zapamiętać, który jest Stargardem, a który Starogardem. Zatem mieszkańcy tych okolic, komentarze są Wasze – przyjmę każdą krytykę i każdy hejt.No ale nie o mnie przecież jest ta historia. Opowiemy sobie dzisiaj o pewnej babci Jadzi, która miała bardzo poprzestawiane swoje priorytety i chyba rozumienie świata jako takiego. Miała poważne problemy z wyrażaniem emocji, z wymaganiem i egzekwowaniem pewnych zachowań, wreszcie ze zrozumieniem potrzeb innej istoty ludzkiej. A to wszystko doprowadziło do tragedii, jaka stopiła serca najzimniejszych kryminalnych. Najbardziej dotknięci patologicznym sposobem myślenia i postępowania babci Jadzi zostały jej wnuki, ale najprawdopodobniej także ich matka, a córka pani Jadwigi, Nadia też przeżyła gehennę, nie tylko jako dziecko, ale także jako nast...

2023-05-2850mins
#36

Ostatnie chwile Dziada || podcast kryminalny

Henryk Niewiadomski, o czym wspominałem już wielokrotnie, był człowiekiem, mającym się za osobę niezwykle inteligentną. I w zasadzie odmówić mu tego nie można. Jeśli weźmiemy choćby pod uwagę encyklopedyczną, czy też słownikową definicję inteligencji, która mówi, że to „zdolność rozumienia, uczenia się oraz wykorzystywania posiadanej wiedzy i umiejętności w sytuacjach nowych”, to Henryk wpisuje się tu idealnie. Na pewno też był sprytny i cwany. Choć nie tak bardzo, jak jemu samemu się wydawało. Słuchając wywiadów z nim, czy czytając jego autobiografię, widzę ogromnego megalomana, przekonanego o swoim geniuszu zbrodni. W jego przekonaniu wodził za nos policję, służby, polityków, ale także bossów konkurencyjnych grup. A zarazem próbował się kreować na szeregowego posła, tzn. szeregowego rzezimieszka. Coś tam tylko oszukał, tylko coś zachachmęcił: – Panie, jaki gangster? Jaki szef grupy? A ci uzbrojeni po zęby w długie lufy napakowani sterydami kolesie, którzy siedzą w mojej werandzie? A to tylko ochrona. - - - W materiale cytuję fragmenty z wywiadu z Henrykiem Niewiadomskim: „Dziad domniemany” autorstwa Tomasza Lengrena oraz „Alfabet Mafii” odc. 6. "Dziad".

2023-05-1438mins
#37

Paweł vel Mrówa, czyli młody Dziad, Czarek Dreszcz syn Jacka i młody Ceber || Podcast Kryminalny

Na tym odcinku chciałem zakończyć ten specyficzny tryptyk o Niewiadomskich, ale zostało jeszcze kilka rzeczy do opowiedzenia, a ten odcinek i tak się już srogo przeciągnął. Dogram więc jeszcze jeden, krótszy odcinek, który zamknie całą tę historię. Więc zasubujcie, aby Wam nie uciekł, zwłaszcza że, jak się okazuje zaledwie 10% słuchaczy subsrkrybuje. No i ponawiam pytanie o kolejny temat podcastu kryminalnego. Chciałem o mutantach, ale ubiegły mnie już dwa kanały, więc do tego wrócę za kilka miesięcy. Rzucajcie pomysłami, może coś się z tego ciekawego wyłowi. - - Pierwsza, udokumentowana próba zarobienia przez Mrówę pieniędzy miała miejsce 28 grudnia 1994 r. Trzech mężczyzn ukradło mieszkańcowi Legionowa vw passata wartego blisko ćwierć miliarda[!] starych złotych, więc dzisiejszych 25 tysięcy. Biorąc jednak pod uwagę zarobki i inflację, to myślę, że na dzisiaj byłoby to równowartość stu pięćdziesięciu, może nawet dwustu tysięcy złotych. - - - Niemniej panowie nie zamierzali przerobić auta na części zamienne czy też opchnąć go gdzieś na wschodzie, ale kulturalnie zaproponowali właścicielowi, że je oddadzą i to za śmieszne 4 tys. dolarów. - - - 23 sierpnia ad 2007 w Areszcie śledczym przy ul. Wolanowskiej 120 w Radomiu, w jednej z cel przebywał Henryk Niewiadomski. Odliczał dni do wyjścia na wolność, aż pewna informacja od jednego z klawiszy, zwaliła go dosłownie z nóg. Jego syn, Paweł, został postrzelony. - - - Jarosław S., czyli sławny Masa wspomina, że Czarek był bokserem, a poza tym prawdziwym ulicznym wojownikiem. Twierdzi nawet, że Czarek, cytuję, „wychlastał po pysku Gołotę”. Możemy sobie zatem wyobrazić, że był to naprawdę silny i odważny chłop. A jednak, przynajmniej ze wspomnień Dziada, wyłania się człowiek zagubiony, zahukany, zastraszony przez własnego ojca Jacka Dreszcza, który potrzebuje opieki, jakiegoś drogowskazu, mentora. I tym wszystkim miał się właśnie stać Henryk. - - - Był 30 listopada 1997 roku, impreza andrzejkowa w dyskotece Acapulco w 20-...

2023-05-041hr 15mins
#38

WARIAT - Wróg publiczny Nr 1 AKA Dziad AKA Wiesław Niewiadomski || Podcast Kryminalny

Dziś opowiemy sobie o człowieku, który choć nie pojawiał się zbyt często w prasie, był de facto najbardziej niebezpiecznym i znienawidzonym człowiekiem Warszawy lat 90. To on w dużej mierze odpowiadał za atmosferę lęku, jaka panowała w stolicy. Szalał po mieście prując w swoich wrogów ze skorpiona, nie zważając na ludzi postronnych. W zemście podkładał ładunki pod samochody, restauracje i domy konkurencji. Być może to on, swoją bezwzględnością, wymazał wszelkie reguły, jakie dotychczas obowiązywały gangusów. Ponadto w jego ciriculum vitea znajduje się największa w Europie fabryka fety, która biła na łeb wszelkie inne produkty eksportowe kraju, zalewając zachodni rynek tą białą śmiercią, zbierającą wielkie żniwo wśród kwiatu młodzieży. Wyprodukował też papier, na którym można było drukować ruble. I gdyby tylko udało mu się wprowadzić te podróbki na rosyjski rynek, podkopałby znacznie gospodarkę tego wielkiego molocha, doprowadzając go być może do bankructwa. W materiale cytuję następujące źródła: oraz fragmenty z wywiadu z Henrykiem Niewiadomskim: „Dziad domniemany” autorstwa Tomasza Lengrena, „Alfabet Mafii” odc. 6 „Dziad” i 7 "Wołomin". no i naturalnie książkę Henryka Niewiadomskiego "Świat według Dziada".

2023-04-171hr 1mins
#39

Dziad i wariat – Wiesław i Henryk Niewiadomski

Na warszawskiej Pradze przy ulicy Płowieckiej panował już mrok. Pojedyncze i słabe latarnie rzucały brudne pomarańczowe światło na rozmiękły śnieg zmieszany z błotem. Mżyło. Było mokro i ślisko. Z pobliskich delikatesów wyszedł niepozorny mężczyzna z reklamówką, w której brzęczały dwie butelki. Mężczyzna zacisnął swój kaszkiet niżej na oczy, osłaniając się przed siąpiącym deszczem ze śniegiem, i podszedł do swojego auta, zaparkowanego nieopodal. Z kieszeni swojej kufajki wyciągnął klucze i włożył je go zamka białego, nowego Chevroleta, który na pierwszy rzut oka nie pasował do niego, do faceta w gumofilcach, drelichowych portkach i tureckim swetrze w brzydkie wzorki. Kiedy przekręcił klucz i pociągnął klamkę, usłyszał za sobą pisk opon i zanim zdążył się odwrócić, seria wystrzałów zmiotła go z nóg. Poczuł jakby dwa silne uderzenia, jedno w ramię, drugie w żebro, a wtedy nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Zgięły się pod nim jak scyzoryk, a mężczyzna padł na zimny, brudny asfalt, w rozmiękły śnieg z błotem. Oczami powiódł za samochodem, z którego padły strzały. Rozpoznał kierowcę. Rozpoznał też tego, który strzelał i poprzysiągł im zemstę, podnosząc ściśniętą pięść do góry. Potem stracił przytomność. Już nigdy jej nie odzyskał. Nigdy też nie dowiedziano się, kto jechał samochodem, z którego padły strzały. Kto trzymał karabin i kto strzelał.

2023-04-021hr 14mins
#40

Pierwszy taki wyrok w Polsce. Ksiądz Woźnicki skazany za antysemityzm

Kochani, wybaczcie cenzurę, którą wprowadziłem w tym nagraniu. Jest jej dużo. Spowodowana jest ona jednak tym, że język księdza Woźnickiego, który jest niechlubnym bohaterem tego podcastu, nadaje się do rynsztoku i nie potrafiłbym sobie spojrzeć w twarz, gdybym opublikował to bez cenzury. Zrozumiem jednak, jeśli komuś się to nie spodoba. Wszystkich innych zapraszam do wysłuchania.

2023-02-0846mins
#41

Zatrzymanie bezdomnego Marycha || Audiopowieść Lilith, rozdział 9.

Drogie Słuchaczki i drodzy Słuchacze Kroniki Kryminalnej, Jeśli czujecie taką potrzebę serca, dorzućcie się do wirtualnej skarbonki WOŚP 💝💰👍 🧡💛💚💚💙💜

2023-01-2937mins
#42

37 lat bezkarności – Bieszczadzka zmowa milczenia – śledztwo Marka Pomykały część 2.

22 listopada 2022 roku, 37 lat i jeden dzień od wypadku w Łączkach policja zatrzymała Tadeusza P. na ulicy w Zabrzu. Trzy dni później szef Prokuratury Okręgowej w Krakowie Rafał Babiński poinformował o postawieniu podejrzanemu trzech zarzutów: zab*jstwa milicjanta Krzysztofa Pyki, zab*jstwa dziennikarza Marka Pomykały oraz usiłowania zab*jstwa byłej żony Ewy, którą, jak wynika z ustaleń śledczych, były milicjant próbować otruć. Dodatkowy zarzut to posiadanie nark*tyków. „W nocy z 12 na 13 grudnia 1985 roku w Polańczyku, Tadeusz P., pozbawił życia milicjanta posiadającego wiedzę o prawdziwym przebiegu i okolicznościach wypadku drogowego. Zepchnął go z pomostu do cumowania łodzi, w wyniku czego pokrzywdzony zmarł na skutek utonięcia” – poinformowała prokuratura. Jedną z poszlak, wskazującą na Tadeusza P. było choćby jego przyznanie się do winy. Raz w liście od wydawnictwa Ruthenus w 2016, drugi raz podczas wywiadu dla Telekuriera we wrześniu 2020 roku. – Miałem na myśli fikcję literacką – tłumaczył się potem. – Znaczy fikcję, jeśli chodzi o mnie, ale cała reszta: wypadek Krajnika, śmierć Pyki, zaginięcie Pomykały to już historie, które wydarzyły się naprawdę. Pierwszy na tę sprawę po 27 latach natknął się Jan Joniak, kiedy przeglądał zasoby IPN w poszukiwaniu materiałów dotyczących lokalnych spraw. W pewnym momencie natrafił na teczkę podpisaną „Zajazd”, w której znajdowały się materiały dotyczące wypadku z 1985 roku w Łączkach. Na podstawie tych materiałów Jan Joniak popełnił tekst pt: „Sierżant Pyka, co nikogo nie zamyka”, który ukazał się na łamach miesięcznika „Puls Bieszczadów”. We wrześniu 2020 roku do sprawy powrócili redaktorzy poznańskiego Telekuriera oraz Krzysztof M. Kaźmierczak, który od 1992 roku zajmuje się prawą porwania i zabójstwa Jarosława Ziętary. W listopadzie 2020 roku pojawiły się dwa reportaże telewizyjne w cyklu Magazyn Śledczy Anity Gardas. W 2021 sprawą zajęła się Martyna Sokołowska, redaktorka rzeszowskiej gazety Super Nowości i 4 maja 20...

2023-01-221hr 4mins
#43

Bieszczadzka zmowa milczenia – śledztwo Marka Pomykały w sprawie Krzysztofa Pyki i Edwarda Krajnika || Kronika Kryminalna Podcast

"Składam propozycję współtworzenia książki będącej moimi autentycznymi wspomnieniami o czynach przestępczych, jakich się dopuściłem, pracując w resorcie MSW. Jestem emerytowanym oficerem policji. Pracowałem w Bieszczadach. Historia tych spraw jest do dnia dzisiejszego żywa i bulwersująca w tym regionie. Nastąpiło przedawnienie, więc może ujrzeć światło dzienne". "W 1985 r. byłem zastępcą komendanta ówczesnego Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych [...]. Będąc w stanie silnego upojenia alkoholowego, potrąciłem pieszego ze skutkiem ostatecznym. Jechałem również z pasażerem — również zastępcą komendanta. Pomimo tego na miejscu wypadku został przywieziony mój ojciec. Jako sprawca wypadku. Liczne postępowania procesowe w tej sprawie zostały umorzone. Całe skręcenie zostało wykonane przy wybitnej pomocy resortu MSW. Dysponuje i podam nazwiska osób związanych z tym. Z opisem roli prokuratora, późniejszego szefa prokuratury, milicjantów oraz przełożonych, ówczesnego aplikanta prokuratorskiego, a późniejszego prezesa sądu". "Właśnie z uwagi na przedawnienie w dniu dzisiejszym bez obaw o pociągnięcie do odpowiedzialności można opowiedzieć i zrzucić z siebie jarzmo tych czynów i 30 lat jarzma życia w oczekiwaniu na karę lub przedawnienie. Mogę bez obaw podać nazwiska wszystkich osób związanych [z tą sprawą] i żyjących do dnia dzisiejszego.” Przetoczone przed chwilą słowa to fragmenty mejla, jaki otrzymało krośnieńskie wydawnictwo Ruthenus w 2016 roku. Autorem mejla jest emerytowany dzisiaj milicjant Tadeusz P. O jakich przestępstwach mówi ten milicjant? Aby się tego dowiedzieć i poznać historię o władzy, bezwzględności i cynizmie, cofnijmy się do połowy lat 90. i zacznijmy tę historię od środka… Pierwszy na tę sprawę po 27 latach natknął się Jan Joniak, kiedy przeglądał zasoby IPN w poszukiwaniu materiałów dotyczących lokalnych spraw. W pewnym momencie natrafił na teczkę podpisaną „Zajazd”, w której znajdowały się materiały dotyczące wypadku z 1985 roku w Łączkach. Na podsta...

2023-01-151hr 1mins
#44

Pozbyła się męża i najbliższych

Dzisiaj opowiemy sobie historię, jaka miała miejsce w końcówce lat 90. – a przynajmniej wtedy wydarzyła się pierwsza zbrodnia, która spowodowała lawinę kolejnych, z pozoru nie tak niezwykłych wydarzeń. I gdyby nie portal plotkarski, w którym rozpoznałem na zdjęciu jedną z osób, mających z tą sprawą związek, może w ogóle bym o tej sprawie nie pamiętał. Pozwólcie zatem, że przemilczę nazwę miejscowości, w której doszło do tej tragedii, zwłaszcza że to niewielkie miasteczko i wszyscy się tam znają. Nie chcę też ani rozgrzebywać ich ran, ani tym bardziej ich piętnować, bo, jak się z czasem miało okazać, oni też mają się czego wstydzić. Zapraszam więc na opowieść o czarnej wdowie, która dla własnej wygody nie wahała się pozbyć najbliższych.

2022-12-2835mins
#45

Zabiła dziecko z zemsty? Mariola M.

Podczas sprzątania czy robienia obiadu lubię puścić sobie jakiś podcast. Rzadko, bo rzadko, ale słucham też czasem trukrajmów, a ostatnio, z dużą przyjemnością, Historii Kryminalnych. Bardzo często zgadzam się z opinią Autorki i mam wrażenie, że wpuszcza jakąś świeżość do powtarzających się produkcji. I bardzo ten podcast polecam, choć wiele z Was zna go pewnie lepiej niż mój. A jednak… W jednym z ostatnich, które słuchałem, pod tytułem „Zrobiłeś ze mnie zwierzę” coś mnie dotknęło, coś szarpnęło moje nerwy, jednak nie umiałem znaleźć konkretnej przyczyny tego dyskomfortu. Przeczytałem masę „artykułów” o tej sprawie i uświadomiłem sobie, że uwierało mnie to romantyzowanie, czy bardziej idealizowanie postaci Marioli. A jednocześnie demonizowanie faceta, z którą kobieta miała romans. I choć nikt nie pytał, postanowiłem się w tej sprawie wypowiedzieć. Dla zainteresowanych: Materiał Moniki Materiał Justyny

2022-12-2546mins
#46

NIE ŻYCZĘ Wam Świąt idealnych i perfekcyjnych

Życzę Wam przede wszystkim odpoczynku i odetchnięcia. Żyjemy w dziwnych, chaotycznych czasach, gdzie wszystko ma podwyższoną temperaturę. Niech ten czas świąteczny będzie wytchnieniem od tego. Życzę Wam, żebyście przez te kilka dni się niczym nie przejmowali, tylko cieszyli się sytuacją. Niech rozlany barszcz na biały obrus nie będzie pretekstem do złości, ale refleksją, że jest z Wami ktoś, kto ten barszcz rozlał, a Wy go kochacie. Życzę Wam, abyście nie mieli perfekcyjnych i idealnych Świąt. Bo takie rzeczy nie istnieją. Niech Wam się przypali karp, niech choinka nie będzie wystrojona jak w galerii handlowej, niech Wam skapnie barszcz na białą bluzkę, niech prezenty nie będą trafione i niech nie gada się o polityce. Życzę Wam spokoju i nieprzejmowania się rzeczami, które w gruncie rzeczy nie mają znaczenia.

2022-12-249mins
#47

Jak zarobić na nadziei? – Sprawa Iwony Wieczorek

Nie dalej jak 10 grudnia policja opublikowała nowy i przełomowy materiał filmowy, na którym widać tajemniczego mężczyznę z ręcznikiem, poszukiwanego od lipca 2010 roku w związku z głośnym zaginięciem Iwony Wieczorek. Mężczyzna ten rozpoznał się na nagraniu i zgłosił się na komisariat policji w Chorzowie, gdzie został przesłuchany. W niespełna dwa dni po jego przesłuchaniu miał nastąpić niespotykany dotąd przełom w sprawie zaginionej dwanaście lat temu Iwony i na polecenie małopolskiej Prokuratury Krajowej zatrzymano dwie osoby z kręgu jej znajomych, którym po przesłuchaniu postawiono zarzuty. W zeszły czwartek, tj. 15 grudnia 2022 roku, na antenie radia RMF FM wiceminister sprawiedliwości Michał Woś oznajmił: "Mamy przełom w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Są wielkie efekty gigantycznej pracy śledczych. Ostatnie zeznania dają taki materiał dowodowy, który pozwala mówić o wielkim przełomie w śledztwie. Są twarde dane, które pozwolą prokuraturze wyciągać konsekwencje." I choć ten mężczyzna na pewno nie jest podejrzanym, a świadkiem okazał się nędznym, to krótko po jego przesłuchaniu w mediach zawrzało i o sprawie Iwony Wieczorek znowu zrobiło się głośno. Zwłaszcza że w poniedziałek 12 grudnia zatrzymane zostały dwie osoby, które miały mieć z tą sprawą coś wspólnego, w czwartek zostały przesłuchane, a w piątek 16 grudnia postawiono im zarzuty, a przynajmniej jedna z tych dwóch osób znalazła się w pierwszym tomie akt. No ale może opowiedzmy sobie tę historię od początku.

2022-12-1959mins
#48

Rzeźnik z Niebuszewa. Robił mielone z latorośli Józef Cyppek

Historia, o której dziś sobie opowiemy miała miejsce w 1952 roku, siedemdziesiąt lat temu, siedem lat po wojnie. Dziś możemy psioczyć na inflację i drożyznę, ale w tamtych czasach bieda była nie tylko codziennością, ale dotyczyła prawie wszystkich. Nie że ktoś nie miał na wakacje, czy na prezent na gwiazdkę, ale nie było na chleb, ba nie było chleba. Cały kraj był dosłownie zrujnowany przez Niemców z jednej strony i przez radziecko-imperialnych Rosjan z drugiej. Szczecin, bo dzisiaj do niego się przenosimy, był wtedy miastem, które przypominało dziki zachód, gdzie obowiązywało prawo pięści. Często dochodziło do napadów, a niejeden kończył się tragicznie. Wiele kamienic było w tym czasie wciąż zniszczonych po dywanowych nalotach brytyjskich RAF i amerykańskich sił powietrznych. W fasadach zionęły pustką otwory okienne. Dachy były podziurawione, nie działało ogrzewanie, nie było prądu. Z podobnymi problemami borykają się dzisiaj nasi sąsiedzi ze wschodu… Najgorszy jednak był wtedy głód. Jedzenie było wydzielane, zwłaszcza mięso. Prawdziwej kawy się nie uświadczyło i ludzie prażyli ziarna jęczmienia i żyta, aby wypić napój kawopodobny. O słodyczach można było jedynie pomarzyć. I oczywiście mówimy o większości społeczeństwa, o masach pracujących, nie zaś o warstwach uprzywilejowanych, które i w tamtych czasach przecież istniały. Nic zatem chyba dziwnego, że w tych warunkach rozwijał się nielegalny handel i spekulacje. Cwaniacy zdobywali towar znanymi sobie kanałami i sprzedawali go po zawyżonych cenach. A sprzedawali np. dary, które państwo dostawało z zagranicy. Sprzedawali też mięso, a legenda, mniej lub bardziej potwierdzona mówi, że nie zawsze było ono pochodzenia zwierzęcego.

2022-12-0853mins
#49

Rzeźnik z Niebuszewa. Robił mielone z latorośli?

Niedawno opowiadaliśmy sobie o Jeffreyu Dahmerze, który zajadał się mięsiwem wiadomego pochodzenia. Jeśli nie widzieliście, to tutaj podlinkowuję. Jednak przy naszym dzisiejszym bohaterze, Jeffrey wydaje się harcerzykiem. Gdyż Józef Cyppek, o którym dzisiaj mowa, nie tylko robił mielone i bigos, ale potem je sprzedawał – tak że pół Szczecina zajadało się ludziną. Lecz, czy na pewno? Historia, o której dziś sobie opowiemy miała miejsce w 1952 roku, siedemdziesiąt lat temu, siedem lat po wojnie. Dziś możemy psioczyć na inflację i drożyznę, ale w tamtych czasach bieda była nie tylko codziennością, ale dotyczyła prawie wszystkich. Nie że ktoś nie miał na wakacje, czy na prezent na gwiazdkę, ale nie było na chleb, ba nie było chleba. Cały kraj był dosłownie zrujnowany przez Niemców z jednej strony i przez radziecko-imperialnych Rosjan z drugiej. Szczecin, bo dzisiaj do niego się przenosimy, był wtedy miastem, które przypominało dziki zachód, gdzie obowiązywało prawo pięści. Często dochodziło do napadów, a niejeden kończył się tragicznie. Wiele kamienic było w tym czasie wciąż zniszczonych po dywanowych nalotach brytyjskich RAF i amerykańskich sił powietrznych. W fasadach zionęły pustką otwory okienne. Dachy były podziurawione, nie działało ogrzewanie, nie było prądu. Z podobnymi problemami borykają się dzisiaj nasi sąsiedzi ze wschodu… Najgorszy jednak był wtedy głód. Jedzenie było wydzielane, zwłaszcza mięso. Prawdziwej kawy się nie uświadczyło i ludzie prażyli ziarna jęczmienia i żyta, aby wypić napój kawopodobny. O słodyczach można było jedynie pomarzyć. I oczywiście mówimy o większości społeczeństwa, o masach pracujących, nie zaś o warstwach uprzywilejowanych, które i w tamtych czasach przecież istniały. Nic zatem chyba dziwnego, że w tych warunkach rozwijał się nielegalny handel i spekulacje. Cwaniacy zdobywali towar znanymi sobie kanałami i sprzedawali go po zawyżonych cenach. A sprzedawali np. dary, które państwo dostawało z zagranicy. Sprzedawali też mięso, a ...

2022-12-0753mins
#50

OJCIEC NIE WIDZIAŁ, co MADKA nosiła – Dzieci z beczki z Czerniejowa – Kronika Kryminalna Podcast

19 sierpnia 2003 roku wspomniani chłopcy, 16- i 18 latek, zresztą rodzeni bracia, zostali poproszeni przez ojca, aby przenieść dużą, niebieską, plastikowa beczkę do kiszenia kapusty z piwnicy za stodołę, aby ją opróżnić, bo coś od niej zalatywało. Była ciężką, ale wynieśli ją z piwnicy i zaczęli toczyć przez pole. Z beczki wydobywał się straszny smród, ni to zgniłe, ni kiszone. Najpewniej było w niej coś zepsutego. Jeden z chłopaków zażartował sobie nawet, że coś w tej beczce chyba umarło. Nie podejrzewał jednak, że mogłoby to być coś większego od szczura. Jednak kiedy mocniej pchnęli beczkę, ta podskoczyła na kamieniu, a jej wieko odpadło. Z zewnątrz wyleciała reklamówka, a z niej główka, lecz nie kapusty, jak by się można było tego spodziewać. Zaraz po puszczeniu pawia, nastolatkowie pobiegli co tchu w płucach nazad do domu, aby poinformować ojca o tym makabrycznym znalezisku. Zaskoczony i nieco wystraszony ojciec (przynajmniej robił takie wrażenie) bez zbędnej zwłoki wykręcił numer alarmowy i zawiadomił o tym policję. Funkcjonariusze z Lublina pojawili się już po kilkunastu minutach. Wraz z nimi przyjechał też biegły lekarz, w USA powiedzieliby koroner. I to on wyciągał z beczki pięć reklamówek, a z każdej z nich wyjmował latorośl wielkości lalki. Na pierwszy rzut oka ocenił, że wszystkie mają ze dwa, może trzy miesiące. A na świat przyszły poza szpitalem. Policja zatrzymała ojca, Andrzeja K., oraz jego dzieci, aby przesłuchać ich w tej sprawie. I może w tym miejscu warto zaznaczyć, że poza dwoma chłopakami, pan K. miał jeszcze dwie córki, 12- i 14-letnią. Jest to o tyle ciekawe, że w prasie zachodziła pewnego rodzaju metamorfoza tych dzieci, przypominająca tę, jakiej dokonały siostry Wachowskie. Otóż w pierwszych artykułach, zaraz po odnalezieniu zawartości beczek, prasa pisała, że dokonali to rzeczeni bracia. Po kilku latach miało to być rodzeństwo, a w najnowszych artykułach, opisujących tę historię, pisze się często, że to córki odkryły to makabryczne znal...

2022-11-0751mins

Listen to your favourite podcasts.

Now ad-free.

Download herd and enjoy uninterrupted, high-quality podcasts without the wait.

Download on the
App Store